Archiwum bloga

środa, 3 października 2012

Rozdział I.

[Kornelia]

-Widzisz nie było tak źle.-Powiedział Jakub jak oboje opuściliśmy samolot.
-Dzięki miłemu towarzystwu.-Uśmiechnęłam się.
-Może dałabyś mi swój numer telefonu, jakbyś chciała żeby ktoś cię oprowadził po mieście to jestem do usług.-Wymieniliśmy się numerami telefonów i pożegnaliśmy się.
Jadąc taksówką głowa chodziła mi we wszystkie strony, L.A było przepiękne. Nie mogłam się napatrzeć. Po trzydziestu minutach jazdy znalazłam się pod moim mieszkaniem, mogłam mieszkać również w akademiku ale mój tatuś był tak cudowny, że wynajął mi mieszkanie niedaleko szkoły. Weszłam na piętro i stanęłam pod drzwiami z numerkiem trzy, włożyłam klucz przekręcając go dwa razy. Pomału stawiałam kroki w moim nowym mieszkaniu dokładnie wszystko oglądając, przeszłam krótkim korytarzem i ujrzałam dość spory salon połączony z kuchnią, oba pomieszczenia pomalowane na beżowy kolor, a podłoga wyłożona białymi kafelkami. W salonie stała brązowa kanapa i dwa fotele między nimi mały stolik, pod ścianą stała meblościanka z ciemnego drewna na której był telewizor. W kuchni był mały czarny blat nad którym wisiały również czarne szafki, po środku znajdowała się czarno-srebrna kuchenka. Wróciłam się znów do salonu w którym znajdowały się dwie pary drzwi jedne od łazienki, a drugie od mojej sypialni. Najlepsze na koniec pomyślałam i otworzyłam drzwi od łazienki, łazienka była wyłożona czarnymi kafelkami, na jednej ścianie był zlew i ognisto czerwone meble, na drugiej pralka i inne łazienkowe bajery. Na ścianie naprzeciw drzwi stała wielka wanna co mnie bardzo ucieszyło bo nie lubię pryszniców. Wyszłam z łazienki i pośpiesznie weszłam do sypialni na jej widok od razu się uśmiechnęłam była idealna taka jaką sobie wyobrażałam, miękki niebieski dywan, białe ściany na środku wielkie łóżko z niebieską pościelą pod kolor dywanu, obok łóżka stały dwie małe szafeczki, na ścianie na której znajdowały się drzwi były dwie wielkie szafy z przesuwanymi drzwiami i lustrami. Mieszkanie idealne, ale w końcu czego się nie robi dla córeczki tatusia, zaśmiałam się . Wyciągnęłam z kieszeni moją nowiutką nokie i wystukałam numer do domu, po dwóch sygnałach usłyszałam głos mamy.
-Cześć, jestem już na miejscu. Mieszkanie jest świetne !-Powiedziałam ucieszona, siadając na łóżku.
-Jak ci minęła podróż ?-Opowiedziałam jej wszystko i pożegnałam się. Wystukałam jeszcze na klawiaturze wiadomość o tym że doleciałam i wysłałam ją do Amandy, po czym poszłam po walizkę która stała w salonie i zaczęłam rozpakowywanie.

Wstałam dość wcześnie co było do mnie nie podobne. Wzięłam szybką kąpiel i się ubrałam. Miałam zamiar trochę pozwiedzać i przypomniałam sobie o Jakubie zna to miasto, często tu przebywa a ja widziałam je jedynie na zdjęciach. Wybrałam jego numer odebrał po kilku sygnałach.
-Hej, masz może czas ?-Zapytałam.
-Właściwie teraz tak ale tylko do dwunastej bo potem mam spotkanie..
Umówiliśmy się że Jakub po mnie przyjedzie, ogarnęłam się szybko bo miał być za trzydzieści minut.
Właśnie się zastanawiałam czy upiąć włosy w koka czy zostawić je rozpuszczone, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Przeczesałam szybko włosy zostawiając je w rezultacie rozpuszczone i wyszłam.
-Pięknie wyglądasz.-Powiedział Jakub mierząc mnie od góry do dołu. Uśmiechnęłam się w podziękowaniu i wyszliśmy z klatki. Przed klatką stało czarne porhe, Jakub podszedł do niego i otworzył mi drzwi.
-Więc gdzie jedziemy ?- Zapytałam układając się na fotelu w aucie.
-Jadłaś śniadanie ? Bo jeżeli nie to możemy pojechać na najlepsze naleśniki w los angeles.-Powiedział odpalając silnik.
-Właściwie chętnie się skusze.-Nie byłam przyzwyczajona do jedzenia rano więc nadal miałam pusty żołądek . Po dwudziestu minutach byliśmy już przed restauracją na której widniał szyld „ PANCAKE WITH CARLY „ po wejściu byłam oczarowana wystrojem restauracji a raczej naleśnikarni. Ściany były pomalowane na jasny promienny żółty a podłoga była wyłożona czarnymi kafelkami. Na wprost była czarna połyskująca lada na której stały żółte flakony ze słonecznikami, Za ladą stała uśmiechnięta kasjerka ubrana w żółtą koszulkę z napisem takim samym który widniał na szyldzie. Po lewej były czarne stoliki a przy nich żółte krzesła, na stolikach stały żółte serwetki i małe świeczki. A po prawej były drzwi do toalety. Wystrój żółto czarny kojarzył mi się z osami, mimo to było tu bardzo przytulnie. Zajęliśmy stolik i po chwili podeszła do nas niska blondynka z wielkim uśmiechem.
-Co podać ?- Zapytała w obcym języku. Przy czym uśmiechała się do Jakuba.
-Dwa razy naleśniki z czekoladą.
-Coś do picia ?- Nawet nie zwracała na mnie uwagi widać że Jakub wpadł jej w oko.
-Chcesz coś do picia ?- Powiedział do mnie po polsku. Na co kelnerka zmarszczyła brwi nie wiedząc o czym mówimy.
-Może być kawa.-Odpowiedziałam z rozbawieniem obserwując kelnerkę.
-Więc poproszę jeszcze dwie kawy.- Kelnerka nabazgrała coś w notesie i odeszła.
Zjedliśmy naleśniki które rzeczywiście były przepyszne. Z Jakubem rozmawiało się cudownie, nawet nie wiem kiedy było już po jedenastej. Jakub miał jakieś spotkanie więc odwiózł mnie do domu.
-Wiesz tak myślałem że może dałabyś się zaprosić dzisiaj na kolacje ?- Zapytał gdy byliśmy już pod moim mieszkaniem.
-Z miłą chęcią, o 20 ?-Jakub pokiwał z głową. Pocałował mnie lekko w policzek i odszedł. A ja z wielkim uśmiechem weszłam do mieszkania.


[Jared]

Obudziły mnie promienie słońca, leniwie się przeciągnąłem i spojrzałem na dziewczynę która leżała obok, Naomi ładna i łatwa pomyślałem wyślizgując się skod kołdry, pośpiesznie się ubrałem i opuściłem mieszkanie dziewczyny zanim ta się obudzi. Wsiadając do auta spojrzałem na zegarek była dopiero dziewiąta co oznaczało, że mam sporo czasu do spotkania z architektem, chciałem aby zaprojektował mi domek letniskowy w Hiszpanii, Jakub bo tak miał na imię projektował również mój dom w którym mieszkam razem z bratem.
Wchodząc do domu od razu przywitały mnie docinki Shannona na temat mojego tryby życia który mój brat opisywał trzema słowami „ sex, imprezy, koncerty” sam prowadził niemalże identyczny tryb życia no ale przegadaj Shannona.

O 12 byłem już w kawiarni w której miałem się spotkać z Jakubem i wszystko wstępnie omówić. Długo nie musiałem czekać bo architekt przybył zaraz po mnie, przywitaliśmy się i zamówiliśmy kawę.
-Ciesze się, że udało mi się z tobą skontaktować. Bardzo mi zależało na tym abyś to ty projektował mój domek.-Zacząłem.
-Ja się cieszę, że znów się spotykamy. Mam nadzieję, że uda nam się wyrwać na jakieś piwo.- Podczas projektowania mojego domu zakolegowaliśmy się więc cieszyłem się, że po tylu latach znów odnowimy kontakty.
-Oczywiście, teraz mam bardzo dużo wolnego czasu.- Nawet nie wiem kiedy a zleciały dwie godziny. Omówiliśmy godziny spotkać i powspominaliśmy dawne czasy.